Dwa tygodnie Zielonej Szkoły minęły nie wiadomo kiedy, czas wrócić do codzienności :)
Niestety ominął mnie Dzień Matki w przedszkolu mojego synka, ale po przyjeździe czekała na mnie urocza niespodzianka - rysunek w ramce...od lewej ja, Bartek, mój mąż i Wiki :)
Troszkę nam się zzieleniało,ale to pewnie efekt podróży samolotem ;)
I kilka fotek z wyjazdu...morza szum,ptaków śpiew... ;)
Mój pierwszy raz w Wiosce Indiańskiej ;)
Jedyna uczestniczka Zielonej Szkoły,którą mogę pokazać :)
Ruiny kościoła w Trzęsaczu... więcej tutaj
Efekt tzw. diety pirackiej :)
Latarnia w Kołobrzegu
I kołobrzeskie łabędzie...chleb jadły z ręki.
A tu mewy, też pazerne na chleb :)
To tyle na dzisiaj, następny post będzie już scrapowy.
Czeka mnie zrobienie podziękowań dla pań z przedszkola.
Pozdrawiam, Klaudia
Wygląda, że wyprawa się udała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wspaniałe fotografie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za odwiedziny na blogu oraz miłe słowa. Dodają mi twórczych skrzydeł.
Ślę uściski i słoneczne promyki z pozdrowieniami*
Faktycznie łabędzie w Kołobrzegu oswojone. Ja też wróciłam z Zielonej....Pasują mi te morskie klimaty. Czekam na nowe scrapy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń